Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aurelia Wyleżyńska
2
8,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzona: 1881 (data przybliżona)Zmarła: 03.08.1944
Polska pisarka i publicystka.
Urodzona na Podolu, odebrała gruntowne wykształcenie: najpierw na Wydziale Literatury na krakowskich Wyższych Kursach dla Kobiet, następnie na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego (1907–1911). W czasie I wojny światowej przebywała w Rosji, gdzie w 1918 roku zawarła związek małżeński z Janem Parandowskim, zakończony rozwodem w 1924 roku. Była delegatką na zjazd Związku Zawodowego Literatów Polskich 4 lutego 1922 w Warszawie. W 1924 roku opuściła Polskę i wyjechała do Paryża, aktywnie uczestnicząc w życiu tamtejszej Polonii i działające we francuskim towarzystwie Les Amis de la Pologne.
W pierwszych dniach września 1939 r. przyjechała do Warszawy. Podczas okupacji hitlerowskiej pisała do prasy konspiracyjnej oraz w swoim mieszkaniu przy ul. Lipowej udzielała schronienia Żydom, m.in. ukrywając oficerów pochodzenia żydowskiego. Transportowała również leki do warszawskiego getta. U schyłku życia opracowała nie wydane dotąd "Notatki pamiętnikarskie", znajdujące się w zasobach Archiwum Akt Nowych i Biblioteki Narodowej w Warszawie. Tekst ten jest ważnym źródłem danych o życiu społeczeństwa polskiego pod okupacją hitlerowską, który zawiera opis istotnych faktów z biografii jego autorki. Zmarła 3 sierpnia 1944 r. na skutek ran odniesionych pierwszego dnia powstania warszawskiego.
Urodzona na Podolu, odebrała gruntowne wykształcenie: najpierw na Wydziale Literatury na krakowskich Wyższych Kursach dla Kobiet, następnie na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego (1907–1911). W czasie I wojny światowej przebywała w Rosji, gdzie w 1918 roku zawarła związek małżeński z Janem Parandowskim, zakończony rozwodem w 1924 roku. Była delegatką na zjazd Związku Zawodowego Literatów Polskich 4 lutego 1922 w Warszawie. W 1924 roku opuściła Polskę i wyjechała do Paryża, aktywnie uczestnicząc w życiu tamtejszej Polonii i działające we francuskim towarzystwie Les Amis de la Pologne.
W pierwszych dniach września 1939 r. przyjechała do Warszawy. Podczas okupacji hitlerowskiej pisała do prasy konspiracyjnej oraz w swoim mieszkaniu przy ul. Lipowej udzielała schronienia Żydom, m.in. ukrywając oficerów pochodzenia żydowskiego. Transportowała również leki do warszawskiego getta. U schyłku życia opracowała nie wydane dotąd "Notatki pamiętnikarskie", znajdujące się w zasobach Archiwum Akt Nowych i Biblioteki Narodowej w Warszawie. Tekst ten jest ważnym źródłem danych o życiu społeczeństwa polskiego pod okupacją hitlerowską, który zawiera opis istotnych faktów z biografii jego autorki. Zmarła 3 sierpnia 1944 r. na skutek ran odniesionych pierwszego dnia powstania warszawskiego.
8,0/10średnia ocena książek autora
9 przeczytało książki autora
81 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kroniki wojenne 1943-1944 Aurelia Wyleżyńska
8,2
Jeśli już miałbym wystawić jakąś opinię drugiemu tomowi „Kronik wojennych” Aurelii Wyleżyńskiej to musiałbym właściwie przekopiować tutaj opinię dotyczącą pierwszego. Stąd też nie będę się teraz za bardzo rozwodził i powtarzał, sądzę bowiem o tomie drugim dosłownie to co o pierwszym.
Niesamowita i wstrząsająca publikacja, zachęcam do przeczytania i gorąco polecam, relacja Wyleżyńskiej z tego piekła, w którym żyła i które zakończyło owo życie robi naprawdę piorunujące wrażenie.
Wydawcy zaś pozostaje tylko podziękować, że wreszcie ktoś się podjął publikacji pamiętników Wyleżyńskiej, dzięki temu udało się uchronić od zapomnienia historię niesamowitej i niebanalnej kobiety.
Kroniki wojenne 1943-1944 Aurelia Wyleżyńska
8,2
Z postacią Aurelii Wyleżyńskiej po raz pierwszy zetknąłem się podczas lektury książki Joanny Szczepkowskiej „Kto ty jesteś – początek rodzinnej sagi”. Była tam wspomniana jako pierwsza żona Jana Parandowskiego, dziadka Szczepkowskiej, niejako „odkryta” przez Autorkę podczas poszukiwań genealogicznych. Wyleżyńska, popularna przed wojną pisarka i publicystka, wolnomyślicielka, emancypantka, ateistka, która przyczyniła się do rozpoczęcia błyskotliwej kariery Parandowskiego, została skazana na wieloletnie zapomnienie przez biografów i krewnych pisarza. Ten sam los spotkał jej dzieło życia, czyli pisany podczas niemieckiej okupacji dziennik. Materiał ten, przechowywany w Bibliotece Narodowej i Archiwum Akt Nowych, przez dziesięciolecia nie mógł doczekać się wydawcy i znany był jedynie naukowcom, szczególnie badających dzieje Zagłady. Skany oryginalnych maszynopisów udostępnił serwis CBN Polona, jednak nieczytelny, fragmentaryczny tekst bardzo utrudniał lekturę, choć dzienniki były istną kopalnią wiedzy o czasach okupacji. Z nadzieją powitałem więc wydanie, które przygotował Państwowy Instytut Wydawniczy.
Swoją opinię o Kronikach Wojennych podzielę na 3 aspekty: sposób wydania, formę i treść.
PIW wykonał ogromną pracę nad scaleniem zachowanych maszynopisów i uzupełnieniem – gdzie się da – braków w teście. Niektóre inicjały, pseudonimy czy aluzje udało się rozwinąć na podstawie reszty tekstu czy ogólnej wiedzy historycznej. Wszelkie uzupełnienia od redakcji podano w nawiasach kwadratowych, aby bez problemu można było odróżnić (i w razie potrzeby zakwestionować) dodatek edytorski do oryginalnego tekstu. Praca została wykonana bardzo porządnie, jedynie w pojedynczych miejscach znalazłem fragmenty, gdzie można pokusić się o uzupełnienie, choćby ze znakiem zapytania. Zaznaczono również ważniejsze cechy formalne źródłowych dokumentów (dopiski, skreślenia, zostawione puste miejsca, osobne kartki itp.). Całość opatrzono przypisami, zawierającymi biogramy osób i adresy wymienianych miejsc, wyjaśniającymi i prostującymi cytaty przytaczane przez Autorkę czy nawet objaśniającymi niektóre niejednoznaczności wypowiedzi Wyleżyńskiej. Znalazłem niestety kilka istotnych błędów: pl. Napoleona określono jako „nieistniejący”, choć nadal istnieje, tylko w 1957 r. zmienił nazwę na pl. Powstańców Warszawy, o czym nie wspomniano. Z kolei Grób Nieznanego Żołnierza umieszczono w Pałacu Bruhla (!) a nie w Saskim, a panem et circenses przetłumaczono jako… groch z kapustą. Zauważyłem też pod koniec I tomu sporą liczbę literówek w przypisach, szczególnie w datach urodzin, polegających na: a) zastąpieniu 18?? przez 19??, co niekiedy czyniło paradoks urodzenia się po dacie śmierci, b) umieszczenia zamiast 18?? Lub 19?? cyfr 10??, sugerujących urodzenie w XI w.
Przejdźmy teraz do formy samego dziennika. Aurelia pisała prawie codziennie, z różną intensywnością, niekiedy dłuższy wpis podzielono na poszczególne pory dnia, innym razem zapis liczy jedno-dwa zdania. Oryginalne zapiski sporządzała niekiedy ołówkiem, na małych skrawkach papieru, które następnie, z pomocą swej siostry Felicji, przepisywała na maszynie, poprawiając i uzupełniając. Stąd też maszynopisy, zachowane w archiwach, mają różny poziom edytorski: jedne są czystopisami, inne pełne dopisków. Niektóre są mocno zdekompletowane, szczególnie te z 1942 r., których rekonstrukcja była najtrudniejsza i które sprawiają największe trudności w lekturze. Przyznam, że wzrok się ślizga po seriach niepowiązanych ze sobą fragmentów słów, rozpoczynających większość wpisów z tego okresu. Pozostałe partie, szczególnie rok 1943, są znacznie łatwiejsze w odbiorze, gdyż zachowały się całe stronice nieprzerwanego tekstu, wymagające jedynie objaśnień, a nie uzupełnień. Tutaj dochodzimy jednak do pewnego szkopułu, którym jest… styl Autorki. Wyleżyńska lubi pisać długimi zdaniami z wielokrotnymi wtrąceniami, w których miesza różne porządki czasowe, szpikując je obficie cytatami po francusku, niemiecku, rosyjsku, ukraińsku i włosku. Niekiedy trzeba jedno takie zdanie czytać wielokrotnie, aby zrozumieć „kto, co, z kim”. Z pewnością nie jest to dorywcza lektura, wymaga wypoczętego oka i głowy. Szczególnie że „Aura” lubi też długie dygresje i odbieganie od głównego tematu w stronę rozważań o literaturze, psychologii człowieka czy swoich wspomnień z paryskich czasów. Nie jest to z mojej strony zarzut, raczej ostrzeżenie – nie każdemu taki styl może pasować i łatwo zrazi się do tego cennego dzieła. Tyle w kwestii formy, zerknijmy jeszcze na najważniejszy aspekt: treść. W „Kronikach” znajdziemy bardzo zróżnicowane wpisy: od szybkich, reporterskich opisów zdarzeń czy wręcz krótkich, niby prasowych wzmianek, po długie analizy natury człowieka, jego psychologii i kondycji moralnej, zarówno w kontekście jednostkowym, jak i społecznym. Całość uzupełniana wspomnieniami z dawnych lat – zarówno związku z Parandowskim, jak również czasu spędzonego w Paryżu czy na licznych podróżach. Akcenty położone są nierówno, w drugim tomie (1943-44) wpisy są dłuższe, bardziej analityczne i osobiste, w pierwszym przeważnie dotyczą faktów.
Podczas lektury zwróciłem uwagę na kilka aspektów. Uderza ogrom strat polskiej kultury, w biogramach przytaczanych w przypisach dominuje rok zgonu 1942 i 1943. Pomyśleć, ile wybitnych umysłów straciliśmy przez terror niemieckiego i sowieckiego okupanta? Również zwraca uwagę bezmiar ludzkiej podłości i wzajemnej zawiści w społeczeństwie, która bardzo ułatwiała Niemcom „pracę” – bez licznych donosów terror nie mógłby się tak rozwinąć. Aurelia ciągle pisze, że ktoś został wydany lub był tym szantażowany, często dochodzi też do napaści i rabowania osób szukających schronienia poza gettem.
Jednocześnie rzuca się w oczy niezmienność ludzkiej natury, osoby ukrywające się pozostają przy swoich narowach i zachowują jak rozkapryszone dzieci, wybrzydzając na warunki zakwaterowania i tworząc sztuczne problemy, gdy walka toczy się o życie. Aurelia, pomaga jak umie, skromnie ceniąc swe zasługi, i nie oczekując gratyfikacji, a i tak niekiedy z jej wypowiedzi przebija zniechęcenie i gorycz. Z drugiej strony wielu Polaków cieszy się z trwającej Zagłady i chętnie by widziało przyszłą Polskę pozbawioną Żydów, budząc skrajne obrzydzenie Autorki. Wyleżyńska bardzo silnie przeżywa los eksterminowanej ludności żydowskiej, jednocześnie starając się dociec przyczyn bierności zarówno ofiar, jak i świadków. Tragicznie na tym tle brzmią wypowiedzi przedwojennych endeków (i nie tylko),cieszących się z likwidacji Żydów i już planujących utrzymanie murów wokół getta (!) w przyszłej, wolnej Polsce. Jeśli ktoś miał złudzenia co do skali polskiego antysemityzmu i udziału Polaków w Zagładzie, to „Kroniki wojenne” bardzo skutecznie z tych złudzeń leczą.
Podsumowując, Kroniki Wojenne to dzieło niełatwe w odbiorze, wymagające dużego skupienia przy lekturze, stanowi jednak bezcenną kopalnię wiedzy o życiu codziennym w Warszawie i okolicach podczas niemieckiej okupacji. Trudno o szerszy katalog ludzkich postaw w obliczu śmiertelnego zagrożenia i skrajnych przypadków solidarności lub tchórzostwa. Wszystko okraszone ogromną erudycją Autorki, która wprawiłaby w konfuzję niejednego historyka literatury. Cieszę się, że pozycja tak ważna dla naszej historii najnowszej znalazła wreszcie wydawcę, który wyjątkowo solidnie podszedł do sprawy. Dobrej opinii nie zakłócą drobne niedociągnięcia, wymienione wyżej.